niedziela, 22 lipca 2012

O polskim rojaliście słów kilka


Rzecz to niepowszechnie spotykana w naszym kraju, by spotkać monarchistę. Prędzej znajdziemy tu faszystę czy anarchistę, a z kolei antyteistów i liberalnych do granic zepsucia moralnego osóbek jest u nas pod dostatkiem. Zdecydowanie zbyt dużo moim zdaniem, ale toleruję każde poglądy, które nie uderzają w wolność drugiego człowieka.

Zauważyłem również, choć znam zbyt mało rojalistów, by móc wysunąć poważniejsze wnioski, że bycie monarchistą wiąże się często z zainteresowaniem historią. Ciężko jest stwierdzić, jak się ma z kolei uwielbienie dla niej w Polsce. Z jednej strony, wygląda na to, że kąciki z książką historyczną mają się w księgarniach bardzo dobrze (choć tam króluje bezspornie II Wojna Światowa), z drugiej zaś spada zainteresowanie studiami historycznymi, przynajmniej w Poznaniu (co pokazują statystyki dotyczące liczby kandydatów na kierunki historyczne UAM).

Czy oznacza to więc dalszy upadek myśli monarchistycznej w Polsce?

Moim zdaniem tak, jeżeli nie podejmiemy żadnych kroków ku propagowaniu jej. Pomóc mogłaby również ogólna tendencja historyczna, która od tysięcy lat sprawiała, iż po wielu latach rządów demokracji, tyranii i oligarchii zawsze przychodził czas na restaurację monarchii. Tym razem przeszkodzić jednak mogłoby nasze zapatrzenie w Stany Zjednoczone, które tego kroku nigdy nie podejmą, bo nie mają do jakich tradycji się odwołać, za wyjątkiem być może Korony Brytyjskiej i okresu bycia kolonią pod albiońskim panowaniem.

Nikt jednak nie zna przyszłości i można tylko snuć domysły, że być może kult USA upadnie wraz z samymi Stanami (jest to bardzo odległa perspektywa nawet mimo panującego za Oceanem kryzysu) bądź za sprawą powrotu do zainteresowania samą kulturą polską lub europejską. Wolę jednak nie mydlić sobie oczu własnymi wizjami i stwierdzić: ani zapatrzenie w Stany Zjednoczone ani sami oni nie upadną. Jeśli zaś do tego dojdzie, to na dno pociągną razem z sobą całą resztę świata.

Wróćmy jednak stricte do kwestii rojalistów w Polsce. Nawet pomimo tego, że jest to tak skromne towarzystwo, jest naprawdę bardzo dziwne. To mały cyrk. Istnieje grupa ludzi, która w swoim marzeniu o polskiej monarchii wpadła w jakieś szaleństwo. Nadają oni sami sobie przeróżne tytuły szlacheckie, w tym arystokratyczne, ordery i odznaczenia imitujące niby odznaczenia państwowe. Ideę monarchizmu w Polsce wiążą bezpośrednio z powszechnym katolicyzmem, wierząc tym samym w to, iż władza pochodzi od Boga. Skoro tak się dzieje, to nie powinni żądać jej zmiany. Czy zatem również Adolf Hitler czy Józef Stalin zostali zbrodniczymi dyktatorami z woli Boga? Jeśli zaś nie dotyczy to przywódców wybieranych przez tłum bądź grono możnowładców, to skąd brali się w historii monarchowie-tyrani? Władzę należy zgodnie z Biblią szanować, ale Bóg nie zajmuje się obsadzaniem tronów "swoimi" ludźmi. To nadinterpretacja.

Skoro więc to nie z woli Bożej pragniemy restauracji monarchii w Polsce, to dlaczego?

Chodzi o przywiązanie do tradycji. Osoba króla wraz z całą rodziną królewską szerzy wśród narodu patriotyzm i reprezentuje go na najwyższym, elitarnym poziomie. Przyszli władcy (w wypadku monarchii dziedzicznej, a taka jest moim zdaniem optymalna) całe życie przygotowują się swojej roli. Patrząc na dotychczasowych Prezydentów RP i kandydatów na ten urząd stwierdzić trzeba, że w swoim miejscu znaleźli się chyba przez przypadek. Poza tym jaki to może budzić szacunek, skoro taka osoba wywodzi się z którejś z partii politycznych, przez co automatycznie nie trawi go kilkadziesiąt procent społeczeństwa, a z powodu własnej niekompetencji dalsze kilkanaście?

Zasadniczo więc polski król miałby pełnić obecną rolę Prezydenta RP. Tylko że robiłby to znacznie lepiej (doświadczenie też jest w końcu bardzo ważne, a obecnie Prezydentem RP można być tylko maksymalnie 8 lat przez całe życie) i z większą klasą. Byłby także ogniwem łączącym nas z przodkami i naszą przeszłością - od połowy X w. po wiek XIX. Okres republikański w historii Polski to zaledwie kilka tchnień, bo jak się ma niecałe 100 lat tradycji republikańskich wobec ponad 900 lat tradycji monarchistycznych? Żyją i wciąż w Polsce ludzie, którzy mają tyle lat (a nawet więcej), co nasza demokracja.

Wracając jednak po raz kolejny do rojalistów polskich, chciałbym rozpropagować u nas nieco inny typ monarchisty w Polsce. Nieskromnie dodam, że takiego, jak ja. Przede wszystkim nie powinien on wiązać przywrócenia monarchii z narzuceniem wiary katolickiej. Wartości chrześcijańskie są ważne, jednak nie mamy prawa wpływać pod tym względem na innych ludzi, choćby poprzez indoktrynację przez instytucje państwowe czy kampanie społeczne. Państwo swoje, Kościół swoje, a kto wierzy, ten niech czeka na zbawienie i cieszy się z takiego stanu rzeczy. Niech chrześcijanin nie walczy z ateizmem, ale niech zachęca do zainteresowania się wiarą (skoro tak mu już zależy). Przy okazji oczekiwałbym tego samego od drugiej strony - nie lubię popularnego, szczególnie w internecie, naśmiewania się z religii, ale za to czas na merytoryczną dyskusję znajdzie się zawsze. Zachęcać, nie walczyć.

Po drugie, całkowity bojkot i odcinanie się od kręgów monarchistycznych bawiących się w nadawanie na poważnie tytułów szlacheckich i orderów wśród własnego grona. To jest w żałosnym sensie śmieszne i tylko szkodzi wizerunkowi polskiego rojalisty.

Po trzecie, patriotyzm polegający na przywiązaniu do polskiej historii, tradycji i kultury. Objawia się to także poprzez nasz język. Czasem lepiej jest powiedzieć "zakupy" niż "shopping" czy "sława" niż "fame". Jeszcze jedno mnie drażni - bądźmy dumni z naszych sukcesów i zwycięstw zamiast porażek i błędów.

Polecam na koniec stronę na facebooku, którą dziś utworzyłem: http://www.facebook.com/rojalizm . Liczę na skupienie wokół niej trzeźwo myślącego środowiska rojalistów. Droga przed nami długa, kręta i ciężka, ale ani trochę nas to nie przerasta. :)